Modelarska Mobilizacja VII - etap 1
- Szczegóły
- Kategoria: Konkursy
- Opublikowano: poniedziałek, 19, listopad 2018 21:44
- Sarmor
Spis treści
Pierwszy etap VII edycji Modelarskiej Mobilizacji mamy już za sobą! Jak idą prace nad Orkami i wyznawcami Chaosu, zrujnowanymi miastami i tętniącymi życiem miasteczkami, wielkimi mechami i mikroczołgami, 15 mm wojakami z dalekiej przyszłości i niedalekiej przeszłości? Kto zrealizował cały plan, komu poszło nieco gorzej, a kto popędził do przodu? Wszystkiego dowiecie się tego z mnóstwa raportów i zdjęć, które uczestnicy tej edycji nadsyłali przez ostatnie cztery dni. Pamiętajcie tylko, by zajrzeć na wszystkie strony tekstu!
SeeM
Trochę to jeszcze rozgrzebane, ale idzie w dobrą stronę. Jeszcze nie jestem pewien, jak będzie wyglądał zespół lekarzy, ale figurki już mam.
Patryk
Jeszcze przed startem edycji udało mi się skompletować wszystkie brakujące elementy (główki, rączki, bitsy) oraz dokupić narzędzia, farbę, pudełko Gretchinów i nowy Codex. Tak przygotowany ruszyłem do sklejania, cięcia, wiercenia luf i podkładowania. Na koniec pierwszego dnia armia wyglądała tak:
Znacznie lepiej niż początkowy stos rąk i torsów. :D Podkład Caliban Green Spray położony nieco nierówno i chaotycznie (wieczorem zimno było na balkonie), ale jak na orków wystarczy.
Malowanie zacząłem od flagowej jednostki mojego nowego klanu czyli Lootasów. Nie mogłem się zdecydować co do technik i kolorystyki, więc zajęło to strasznie dużo czasu jak na czterech orków (ten z miotaczem był wcześniej zrobiony). W międzyczasie przeprowadzono testy highlightów na dawno temu malowanej ekipie do Kill Teama (wcześniej SW: Armageddon). Chyba nie umiem malować niebieskiego, ale mieli być złodzieje-Deathskullsi, to będą. Sumarycznie wyszło tak i jestem w miarę zadowolony z efektu:
W drugiej kolejności na warsztat poszły Gretchiny. Niedawno skończyłem fanowską armię goblinów do AoSa, więc miałem doświadczenie w malowaniu hurtowo małych zielonoskórych. Baza, wash, drybrush, kilka szczegółów, podstawki i dziesięciu maluchów ukończonych w czasie jednego posiedzenia (choć długiego, bo akurat 11 listopada był).
Czas przyszedł na boyzów. Skończyło się na siedmiu, bo tyle skóry/spodni/metalu jestem w stanie pomalować w czasie jak na pierwszym schnie farba. Pracować więc można w trybie ciągłym. Orkowie trochę więksi niż Groty, ale jeśli uda się utrzymać tempo 7 orków/3 dni, to do końca konkursu powinienem się wyrobić.
Jeszcze dobrze nie skończyłem pierwszej siódemki boyzów, a już po głowie chodziła mi malarska renowacja orkowej ciężarówki. Szczególnie zadowolony jestem z niebieskich płyt z przodu. Większa powierzchnia wreszcie pozwoliła uzyskać satysfakcjonujący efekt drybrushu. Część elementów (rampy i gniazdo karabinu) jest ruchoma. Kiedyś jeszcze kręciły się kółka, ale przez lata leżenia w pudle dwa odpadły, więc postanowiłem przykleić na stałe wszystkie sześć.
Pierwszy etap to pracowite dwa tygodnie. Codziennie staram się na godzinę przysiąść do malowania, do tego był długi weekend i efekty już widać. Sporo orków jeszcze przede mną. Plany na najbliższą przyszłość: nie stracić motywacji, utrzymać tempo i dalej malować w systemie kilku boyzów, coś innego, kilku boyzów, coś innego… Nie mogę doczekać się bohaterów! Do zobaczenia za dwa tygodnie!
psborsuk
Plan dla etapu I przewidywał dokończenie malowania Bloodkite'a. I udało mi się to prawie osiągnąć. W chwili zgłoszenia go do konkursu miał już nałożony bazowe szary i bordowy oraz rozpoczęte rozjaśnianie bielą. Dokończyłem białe rozjaśnienia, dodałem metaliczne elementy (lufy, wyrzutnie rakiet i stopy) oraz rozjaśniłem czerwonym obudowy silników skokowych. Z tego ostatniego jestem najmniej zadowolony, ale to kwestia farby Blood Red. W najbliższej przyszłości planuję wymienić ją na Khador Red z palety P3. Na koniec naniosłem kalkomanie – znak klanu Blood Spirit na korpusie, numer taktyczny na prawej nodze i godło Alpha Galaxy na lewej.
Front robót etapu II – po pierwsze primo skończenie Blood Kite'a. W tym celu musiałem wygrzebać w pudłach jego kokpit (na zdjęciu w prawym dolnym rogu). Przy okazji wydobyłem na światło dnia pojazd wsparcia Morrigu. Obie rzeczy czekają na zapodkładowanie. Gotowe do malowania są za to mechy Crimson Hawk (po lewej) i Tresher (po prawej).
sowabud
W sumie w zeszłym tygdniu, aż do choroby, malowałem jak burza (oczywiście jak na swoje warunki). W pierwszym etapie planowałem skleić figurki, oszlifować, zapodkładować i przykleić na podstawki. A udało mi się na całą dwunastkę nałożyć kolory podstawowe, a buźki nawet przewaszować. Czyli na koniec I etapu mam to, co planowałem na koniec II. To oznacza, że powinienem skończyć zdecydowanie szybciej.
Dlatego zdecydowałem się rozszerzyć wyzwanie o 6 figurek lekkokonnych Arabów. Może uda się ich skończyć.
Figurki te zalegają mi w pudełku co najmniej 2, może 3 lata – pokazywałem je jeszcze Kadzikowi, jak chyba pracował w sklepie na Wilczej. Jest to zestaw HAT 28020 Almoravid Light Cavalry w 28 mm. Konie porównane do metalowych GB są takiej samej wielkości. Figurki są natomiast drobniejsze i mają proporcje ze skali 1:72. W tym wypadku, ponieważ ubrania są nader obfite i mają liczne fałdy, tego nie widać. Widać było natomiast, że głowy figurek są wyraźnie mniejsze. Dlatego poucinałem oryginalne łebki i przykleiłem głowy z plastikowego zestawu Arabów od GB. Jedna figurka dostała także nową tarczę. Kilka figurek (z drugiej szóstki) dostało także nowe ramiona i broń. Mam nadzieję, że pomysł wypali i dzięki temu będę miał 12 konnych za 48 zł, czyli połowę ceny innych producentów skali 28 mm.
Tomek
W pierwszym etapie skupiłem się na malowaniu budynku. Jest już w 80% ukończony.
Wykonałem też ze styroduru i części GW tarczę zegara słonecznego na wyższą wieże.
Pomalowałem też figurę do potrzaskanej kolumny. Tu zostały już tylko drobne prace wykończeniowe.
Brathac
W ramach pierwszego etapu udało mi się złożyć i zapodstawkować Mechy oraz położyć na nie podkład – spray Army Painter Ultramarine Blue.
Gomi
Pierwszy etap i zarazem pierwsze 20 krasnoludów za mną. Zdecydowałem się zacząć od łuczników, przy których nie planowałem dodawać żadnych bitsów, ponieważ miałem do nich utrudniony dostęp. Krasnale wymagają kilku poprawek, dorobienia sztandaru i podstawek. Zdjęcia też robiłem dziś na szybko dziś ziemniakiem. Mam nadzieję, że w kolejnych etapach uda się zrobić więcej, bo już jestem po przeprowadzce, która mocno ograniczyła czas i możliwości w ostatnich dwóch tygodniach.
Ryoken
Mój plan, który założyłem na ten etap wykonałem w 100%:
- poskładałem milusińskich,
- umieściłem figurki na podstawkach,
- ciężko to nazwać podstawkami scenicznymi, jednak postanowiłem zrobić coś innego niż zwykle, czyli z pianki PCV wyrzeźbiłem płyty betonowe i garść gruzu,
- wszystko przeszło przez czarny podkład Vallejo w sprayu.
Tak jak Brathac wspominał, nowe figurki od Iron Wind Metals są w niezłej rozsypce, czasami ciężko się połapać, co gdzie przykleić. O ile złożenie dwóch Sprite'ów to tylko przyklejenie ramion, to już sensowne posklejanie Boggarta to jakiś koszmar. Z mechami nie jest lepiej. Trzeba posiłkować się fotografiami istniejącymi w necie (np. CamoSpecs Online), a i te często są małe, poza tym pomalowana figurka nie wygląda już tak jak stan surowy.
Nie ma jednak tego złego, jak się człowiek upora, to efekty potrafią być zaskakujące. Zdecydowanie IWM przeszło dużą metamorfozę, jeżeli chodzi o jakość samych figurek. Przyczepiłbym się jeszcze, że nadal mają sporo nadlewek i widocznych linii podziału.
Plan na kolejny etap to położenie kolorów bazowego i secondary, dojdzie być może trzeci. Ponadto wstępnie nałożę bazowe kolory na podstawkę. No i na koniec trochę cieniowania. ;)
Szary
Zakończyłem etap niemal pełnym sukcesem – przygotowałem wszystkie budynki do malowania (musnąłem jeszcze gdzie-niegdzie szpachlą, zabezpieczyłem styrodur, przeszlifowałem ściany i piece, przyciąłem dachy). Na razie jednak nie widać z tego wiele, bo całość jest po prostu zapodkładowana na czarno. Był to etap zasadniczo przygotowawczy i tak muszę go tu potraktować. Cieszę się, że zdążyłem, bo rozpoczęły się mrozy i szanse na solidne zapodkładowanie czegokolwiek spadły proporcjonalnie. W tym etapie planuję pomalować całość.
Przykleiłem druciki przedzielające okna w „General Store”, podkleiłem spód dla solidności – są to jednak drobiazgi bez większego znaczenia. Niestety, nie udało mi się załatwić sprawy zasadniczej i opracować działającego sposobu szybkiego wykonywania szyldów, a freehand i liternictwo nigdy nie były moimi szczególnie mocnymi stronami. Z kolei szyldy drukowane byłyby na modelu pewnym marnotrawstwem po tym, jak ręcznie zaznaczyłem linię każdej deski na attyce budynku. Do tego po prostu gorzej wyglądają, więc odrzuciłem prototypy. Sprawa szyldu przechodzi na kolejny etap, ale sądzę, że użycie mniej fantazyjnej czcionki i grubszego papieru załatwi sprawę. Ot, nauczka na przyszłość.
blackout_sys
Wstyd się przyznać, ale życie mnie pokonało i nie dałem rady zrobić nic. :( Cały plan przechodzi na następny etap...
(Nie ma się co przejmować, jeszcze dwa etapy przed nami! – Sarmor)
Kadzik
W tym odcinku zdążyłem oczyścić pluton i zacząłem go podstawkować. Do tego wyciąłem Patrol Markery dla Brytyjczyków i Włochów.
Hiena
Zacząłem od przygotowania podstawek. Zwykle kleję figurki do metalowych podkładek. Podkładki są tłoczone, co powoduje, że jedna ich strona jest gładka, a druga ma ostre wykończenia. Gładką lepiej przesuwa się po planszy, a do tego pewniej przylega do taśmy magnetycznej, którą wykorzystuję w pudełkach do przenoszenia figurek.
Pracę zacząłem od szlifowania podstawek figurek, aby lepiej przylegały do podkładek. Dzięki dużemu pilnikowi, który otrzymałem od teścia, zajęło mi to około godziny.
Porównanie oszlifowanej i nieoszlifowanej podstawki
Kolejnym krokiem było oszlifowanie nierównej strony podstawek, aby jeszcze bardziej zwiększyć pole styku z podstawką figurki.
Po pierwszym dniu miałem więc przygotowane do klejenia figurki i podstawki.
Figurki gotowe do klejenia
Drugiego dnia kontynuowałem pracę nad podstawkami. Po przyklejeniu figurki do podstawki jej oryginalna podstawka czy też łącznik nóg wystaje ponad podkładkę. To powoduje, że po położeniu czy to trawki czy innych elementów, oryginalny łącznik bardzo się odcina i psuje efekt. Zwykle aby zniwelować ten efekt używałem wikolu w tubce. Problemem jest to, że wikol ładnie się rozlewa, a przez to trudno go spiętrzyć. Aby zrobić coś wyższego należy nałożyć jedną warstwę, poczekać aż wyschnie, a potem położyć kolejną. Przy 65 figurkach do obrobienia zajęłoby mi to wieki. Zasięgnąłem więc języka u kolegi Azazela i spróbowałem czegoś nowego – plasteliny.
Klejenie plasteliny
Nie jestem przekonany do tej plasteliny. Chociaż doskonale się modeluje i pozwala uzyskać ładne, równe kształty, to jednak okrutnie lepi się do palców, a potem do figurek. Trochę pomógł tu upgrade techniki poprzez założenie rękawiczek winylowych, ale nadal potrzebne było czyszczenie figurek szczoteczką drucianą. Na plastelinowaniu spędziłem prawie cztery godziny. A to jeszcze nie był koniec.
Plastelinowanie
Plastelina na figurkach
Mam wrażenie, że plastelina, którą pamiętam ze szkoły podstawowej, była o wiele twardsza w temperaturze pokojowej. Ta, której użyłem, była trochę za bardzo plastyczna. Dlatego zgodnie z poradą Aza przesmarowałem podstawki Wikolem. Wikol stworzył twardszą skorupkę i podejrzewam, że w przyszłości lepiej przyjmie podkład niż plastelina.
Podstawki z plasteliną i wikolem
Po pokryciu wikolem te z figurek, które nie zostały przeze mnie wcześniej zapodkładowane, otrzymały szary podkład.
Niestety kolejny tydzień upłynął mi pod znakiem choroby i nie zdążyłem zrealizować pełnego planu, który zakładał położenie kolorów podstawowych.
Warchoł
Muszkieterowie gotowi do malowania, ostrza zmienione, poprawiona gieesem rzeźba.
Drużyna SG-1 ukoszerniona i gotowa do malowania.
W następnym etapie bardziej się popiszę, bo będę miał czas na malowanie.
Crabsy
Pierwszy etap nie poszedł tak jak zaplanowałem. Zgodnie z zapowiedzią pomalowałem trzech Wybranców Slaanesha, ale nie udało mi się przygotować kolejnych trzech. Konwertowanie zajmuje dłużej, niż myślałem.
Zamiast tego zrobiłem jednak trochę innych rzeczy:
1. Wipy Chosenów i szamana slaangorów. Ten drugi to konwersja na bazie bitsów Spellcrowa. Teraz będę dodawał jakieś szmaty i magiczny kijek.
2. Sklejone 6 Seekerek. Na razie same węże, bo demonetki wierzchem mają takie sobie pozy i będę chciał je delikatnie korygować.
3. Konwersja czarodziejki wierzchem z pierwszym endless spellem. Malowanie jest na wczesnym etapie. Jeszcze dużo do zrobienia, ale jestem dobrej myśli.
W etapie drugim planuję skończyć kleić Seekerki Slaanesha, pomalować czarodziejkę i kontynuować walkę z wybrańcami.
Kapso
Niestety w tym etapie nie udało mi się zbyt wiele osiągnąć. Prawdę mówiąc, to jedyne, co zrobiłem, to przygotowałem do malowania skullcrushery i wojowników. Ze względu na natłok obowiązków w ciągu najbliższych dni wydaje mi się, że będę musiał nadrabiać wszystko w ostatnich etapach, ale zobaczymy, jak to wyjdzie.
Xardas
Oto skończone czołgi Strv-103. Pojedynczy piechur oczekuje na malowanie z resztą piechoty.
Strv-130 to czołg drugiej generacji powojennej, odważna konstrukcja pozbawiona wieży. Pomysł, który się sprawdzał w latach czterdziestych, 30 lat później był raczej nietrafiony. Na szczęście Szwedzi nie musieli w praktyce zweryfikować swojego pomysłu.
Modele są raczej średnie, otrzymały dużo maskowania celem nadania im odrobiny „drapieżności”.
Az
Pierwszy etap Modelarskiej Mobilizacji VII niespodziewanie dobiegł końca! Udało mi się w tym czasie przygotować dwie figurki z opisywanych wcześniej i rozpocząć trzecią.
Pierwszą z nich jest Jarlaxle Baenre – Drow Mercenary, który zupełnym przypadkiem będzie robił za dowódcę mrocznych elfów mojej bandy Mordheim/Warheim. Nogi pochodzą od zwykłego wojownika Dark Elfów, tułów to zbroja Dark Elfa, po gabarytach i osłonie głowy obstawiał bym raczej kawaleryjską aniżeli piechotę (chociaż znając standardy Warhammera, można się spodziewać wszystkiego!). Ręce i głowa pochodzą od leśnych elfów, ale nie wiem dokładnie z jakiego systemu (pewnie LoTR albo WHFB), głowa jest lekko przerabiana, aby zmieściła się w ograniczoną przestrzeń.
Drugą istotą, którą przygotowałem, jest Shimmergloom Shadow Dragon - a raczej jego odpowiednik. Oryginalna figurka jest (z tego co pamiętam) o jedną trzecią mniejsza od użytego przeze mnie warhammerowego Cold One, no i posiada skrzydła. Ze względu na nikłe wykorzystanie smoków w scenariuszach gier, w które gram (a zwiększone zapotrzebowanie na większe jaszczury), zdecydowałem się Cold One'a nie przerabiać i ograniczyć się tylko do położenia nowej warstwy farby.
Sarmor
Być może jako organizator dam zły przykład, ale zmobilizowałem się do pracy dopiero w połowie zeszłego tygodnia. Obrobiłem i zapodkładowałem dodatkowe figurki (dwóch podoficerów, czterech żołnierzy desantu i dwóch z obsługi kaemu).
Przy okazji zauważyłem, że strzelec Maksima ma widoczne szpary w korpusie (model jest dwuczęściowy), więc odłożyłem go na później. Zamiast niego doszedł zapasowy żołnierz z pepeszą, ponieważ wzór przeładowujący swój automat jest bardzo delikatny i może nie nadawać się do gry.
Przez ostatnie dwa dni nałożyłem prawie wszystkie podstawowe kolory (za wyjątkiem skórzanych elementów wyposażenia). To mniej, niż planowałem, ale i tak jestem zadowolony z postępów. W kolejnym etapie chcę dokończyć napoczęte modele i przygotować do malowania wsparcie: odłożonego Maksima, karabin maszynowy DSzK, sekcje moździerza 50 mm i miotacza płomieni, komisarza, żołnierzy z panzerfaustami, a może nawet dwie obsługi armat.
***
I tak wyglądają projekty po pierwszym etapie. Niektórym poszło lepiej, innym gorzej, ale wszystko jeszcze może się zmienić, bo przed nami kolejne cztery tygodnie prac!