What a Cowboy! - Obrona hacjendy
- Szczegóły
- Kategoria: Raporty
- Opublikowano: środa, 19, luty 2025 06:58
- Sarmor
To był wyjątkowo udany dzień dla starego Johna Williamsa i jego gangu. Wpierw zdołali „pozyskać” nieco sztuk bydła i oddalić się niezauważenie, a pod wieczór trafili do opuszczonej hacjendy, w której z pewnością mogli bezpiecznie spędzić noc. Co więcej, jego ludzie zwędzili niedawno zaniedbaną, acz wciąż zabójczą wielolufową zabawkę, w sam raz do odpędzenia każdego, kto próbowałby odebrać im dzisiejszy łup. Teraz pozostało już tylko wystawić warty i się położyć, bo przed nimi jeszcze długa droga do znajomego ranczera, który odkupi krowy bez zadawania zbędnych pytań. Jako że noc była ciepła, John położył się na dziedzińcu i szybko zapadł w sen. Nie wiedział, że w ciemnościach zbliżali się poprzedni właściciele bydła…
W zeszły weekend rozpoczęliśmy nową kampanię w What a Cowboy. Tym razem zamiast standardowej serii potyczek o kontrolę nad miastem postawiliśmy na serię własnych scenariuszy opowiadających historię gangu Johna Williamsa seniora. W rozgrywkach uczestniczyło trzech graczy. Łukasz i ja kierowaliśmy rewolwerowcami, a Marek dowodził naszymi przeciwnikami – grupą Indian z plemienia Ute. Podczas pierwszej gry napastnicy starali się załatwić bandę Williamsa, by odzyskać swoje bydło. Do ataku ruszyli przed świtem, więc przez kilka pierwszych tur dostrzeganie przeciwnika było utrudnione.
Miejsce akcji przed rozpoczęciem starcia.
Zakupiona kilka dni wcześniej kartaczownica.
Siły gangu składały się z dwóch strzelców (Shootists), Johna Williamsa seniora i „Dzikiego” Billa Wayne'a, oraz trzech nowicjuszy (Greenhorns): Johna „Nerwusa" Williamsa juniora (Greenhorn), Jimmy'ego „Dzieciaka” Rogersa i nowo zwerbowanego Juana Garcii. Wszyscy byli uzbrojeni w rewolwery Colt Peacemaker, czyli podstawową broń w grze, przy czym Bill miał dwa i mógł strzelać z obu naraz (zdolność Ambidestrous). Dodatkowo w hacjendzie znaleźli starą kartaczownicę, którą ustawili na dachu budynku przy bramie, a do jej obsługi wyznaczyli Juana.
Gang Williamsa. Na dachu budynku przy bramie siedzieli Jimmy i Juan, koło dużej skrzyni odpoczywał Bill, na środku spał John senior, a na dachu drugiego budynku czatował John junior.
Hacjendę atakowało dwóch wodzów, Krucze Pióro (Shootist) i Brązowy Mokasyn (Greenhorn), którym towarzyszyły trzy grupy indiańskich stronników (Henchmen – trzyosobowe jednostki zachowujące się nieco inaczej od zwykłych postaci).
Ute ruszyli śmiało naprzód.
Po wyjściu z doliny wiodącej do hacjendy Ute rozdzielili się na dwie grupy. Krucze Pióro wraz z sześcioma podwładnymi ruszył w lewo, w stronę zagrody z końmi, zaś Brązowy Mokasyn i trzech kolejnych wojowników zakradało się przez zarośla po prawej. Niestety roślinność okazała się kiepską osłoną. Juan dostrzegł jakichś ruch pośród liści i wystrzelił tam krótką salwę z kartaczownicy, lecz pociski jedynie poszatkowały liście i gałęzie.
Brązowy Mokasyn skradał się wśród drzew.
Tymczasem Krucze Pióro w towarzystwie trzech wojowników pobiegł prosto ku bramie.
W tym czasie jedna z grup Indian dobiegła do płotu końskiej zagrody. Słysząc wystrzały, młodszy John zeskoczył z budynku, schronił się po drugiej stronie ogrodzenia i oddał kilka strzałów w stronę napastników. Choć ani razu nie trafił, trójka wojowników schowała się za płotem i bała wystawić głowy.
Trzecia grupa indiańskich wojowników podbiegła do zagrody koni.
Po jej drugiej stronie czekał już John junior.
Znacznie mniej szczęścia miał Brązowy Mokasyn. Juan Garcia uparcie zasypywał zarośla gradem ołowiu, a siedzący obok Jimmy Rogers strzelał w tym samym kierunku ze swojego colta. W końcu dwie kule z kartaczownicy dosięgły celu. Jedna trafiła Brązowego Mokasyna w pierś, zaś druga w głowę, kończąc przedwcześnie jego żywot.
Pierwszą ofiarą – na dodatek śmiertelną – był Brązowy Mokasyn.
Juan nie dostrzegł trzech pozostałych Indian kryjących się w roślinności, widział za to dobrze trójkę stojącą przy wychodku i zagrodzie dla koni. Obrócił w ich stronę lufy swej potężnej broni i otworzył ogień, całkowicie uniemożliwiając im dalsze działanie.
Krucze Pióro wykorzystał tę sytuację i popędził naprzód wraz z sześcioma kompanami. Sprawnie dobiegli pod bramę, gdzie morderczy ostrzał z kartaczownicy nie mógł ich już dosięgnąć, i zaczęli walić w drewniane wrota. Zawiasy puściły i droga na dziedziniec hacjendy stanęła otworem… lecz właśnie w tym momencie zza horyzontu zaczęło wyłaniać się słońce.
Brama upadła pod naporem Ute.
Mając przeciwnika jak na dłoni, gangsterzy zaczęli rąbać z coltów. Widok zdeterminowanych czerwonoskórych musiał ich jednak nieźle wystraszyć, bo tylko jednemu udało się trafić i położyć jednego z wojowników. Dwaj towarzysze zabitego stanęli jak wryci, lecz pozostali Indianie ruszyli do środka i schowali się w stajni.
Lecz zniszczona brama nie zasłaniała już atakujących.
Napastnicy odważnie wdarli się na dziedziniec.
Choć czterech napastników dostało się za mury hacjendy, John senior i jego towarzysze skoncentrowali ogień na wystraszonych wojownikach, którzy stanęli w bramie. Przelatujące ze świstem kule przekonały dwóch Ute, że pora wziąć nogi za pas.
Jedna z grup wojowników uciekła już spod bramy.
Widok uciekających kompanów nie zraził jednak Kruczego Pióra, który podbiegł do dwukołowego wozu i wypalił w stronę szefa gangu. „Dziki” Bill i „Dzieciak” Jimmy zamarli na chwilę, wpatrzeni w upadające powoli ciało starszego Williamsa z paskudną raną głowy…
Krucze Pióro celnym strzałem wyeliminował przywódcę białych twarzy.
Młodszy Williams nie widział śmierci ojca, bo wciąż wraz z Juanem Garcią prowadził wymianę ognia z Indianami zatrzymanymi przy płocie zagrody. Niespodziewanie przy ogrodzeniu pojawiła się także banda Czterozębnego Sancheza, który usłyszał dobiegające z oddali strzały. Meksykanie woleli jednak się nie angażować i zamiast tego poczekać, aż gringos i pieles rojas wzajemnie się wystrzelają. (Sanchez i jego ludzie przybyli na stół w wyniku zdarzenia specjalnego; zgodnie z zasadami powinien to być atak Indian, ale ponieważ ci byli jedną ze stron konfliktu, postawiliśmy na Meksykanów).
Znikąd pojawili się Meksykanei pod wodzą Czterozębnego Sancheza.
W końcu jedna z kul Johna juniora dosięgła celu. Trafiony napastnik padł na ziemię, a jego dwaj współplemieńcy rzucili się do ucieczki – nawet jeśli zdołaliby pokonać białe twarze, nie poradziliby sobie z nowo przybyłymi Meksykanami. Odparłszy atakujących czerwonoskórych, młody Williams zwrócił się ku Meksykanom, chcąc za wszelką cenę zniechęcić ich do mieszania się w nieswoje sprawy – co mu się ostatecznie udało.
W końcu przygwożdżeni przy zagrodzie Indianie dali za wygraną.
Tymczasem na dziedzińcu walka stawała się coraz bardziej zaciekła. Krucze Pióro opróżnił bębenek swojego rewolweru, więc by nie tracić czasu na ładowanie, rzucił się w stronę „Dzikiego” Billa z tomahawkiem. Zaskoczony rewolwerowiec zdołał uniknąć śmierci, ale odniósł dotkliwą ranę. Kiedy zobaczył trzech wojowników biegnących na pomoc swojemu wodzowi, był już przekonany, że nadszedł jego koniec…
Na dziedzińcu zrobiło się gorąco.
Na szczęście Juan i Jimmy wykazali się inicjatywą. Chwycili za kartaczownicę, obrócili ją w stronę dziedzińca i pochylili tak, by wziąć na cel intruzów. Gdy uderzyły w ziemię pod nogami Ute, Krucze Pióro zrozumiał, że nie zdoła już wygrać tego starcia i odzyskać bydła. Krzyknął coś do swoich wojowników i cała czwórka zwinnie wymknęła się przez bramę.
Salwa z kartaczownicy przekonała Krucze Pióro, że nie zdołałby już zwyciężyć.
Bandyci zdołali ochronić swój łup, ale przestali być gangiem starego Williamsa. Przywództwo nad grupą przejął Bill Wayne, który zdecydował, by po opatrzeniu ran czym prędzej ruszyć do miasteczka – wszak trzeba było sprzedać bydło, znaleźć cyrulika i pogrzebać biednego Johna seniora…
Pierwsze starcie naszej kampanii okazało się niespodziewanie krwawe. Dwie postaci, Brązowy Mokasyn i John Williams senior, otrzymały krytyczne rany w głowę, które wykluczyły ich z kolejnych rozgrywek (po takiej ranie nie rzuca się na tabelę przeżycia).
Z drugiej strony dwaj nasi nowicjusze, John Williams junior i Juan Garcia, zdobyli wystarczająco dużo punktów, by awansować na strzelców – a w przypadku Johna oznaczało to również utratę negatywnej cechy „Jumpy”, od której wziął się jego przydomek „Nerwus”. Oprócz tego młody John wziął colta swojego ojca, a Juan kupił sobie karabin.