logotype

Nadchodzące imprezy

Dla organizatorów

Organizujesz konwent, pokazy gier albo turniej i chcesz zareklamować swoją imprezę? Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript., a zarówno w tym polu, jak i na stronie głównej naszego portalu pojawi się stosowne ogłoszenie.

Fiński warsztat - KW-1e Klimi

Pod koniec grudnia zakupiłem i zrecenzowałem model KW-1 w skali 1/100 od Zvezdy. Jednak zamiast pozwolić mu spokojnie służyć w armii sowieckiej, zdecydowałem się wcielić go do sił fińskich. Wymagało to jednak pewnych przeróbek, które opisałem w poniższym artykule.

Postanowiłem pobawić się w poprawność historyczną. W trakcie wojny kontynuacyjnej Finowie zdobyli dwa sprawne egzemplarze czołgu KW-1. Jeden z nich miał odlewaną wieżę (widać jego kawałek z lewej strony na zdjęciu poniżej), więc przerobienie go z modelu Zvezdy wymagałoby wymiany całego tego elementu. Drugi posiadał wcześniejszą wieżę, posiadał jednak dodatkowy pancerz. Ten właśnie egzemplarz – o numerze kodowym Ps. 272-1 – postanowiłem odtworzyć.

Oto lista elementów, które chciałem wykonać:

  • 2 dodatkowe płyty pancerza z przodu kadłuba,
  • 4 dodatkowe płyty po bokach kadłuba,
  • lufa kaemu w kadłubie,
  • osłona pierścienia wieży*,
  • zmienione końcówki błotników*,
  • nowe jarzmo działa,
  • lufa kaemu z tyłu wieży (wymiana),
  • dodatkowe płyty pancerne na wieży (łącznie 6).

Modyfikacje oznaczone gwiazdką to modyfikacje wprowadzone przez Finów. Wszystkie pozostałe wynikają z aktualizacji wczesnej wersji KW oferowanej przez Zvezdę na wersję KW-1E z nowym działem F-32 i „z ekranami”, a więc mogą z powodzeniem zostać użyte przez tych, którzy kolekcjonują Armię Czerwoną (względnie Wehrmacht, któremu też zdarzało się korzystać z tych czołgów).

Zdecydowałem się pominąć 2 inne fińskie modyfikacje: nową pokrywę przedniego reflektora, który na modelu jest w formie mocno uproszczonej i w zasadzie bardziej przypomina wersję zmodyfikowaną niż oryginalną, oraz nowe wloty powietrza do silnika, które musiałbym wyrzeźbić od podstaw (i to chyba przy użyciu mikroskopu).

Oto materiały, z których korzystałem do konwersji:

  • plasticard o grubości 0,25 i 0,5 mm,
  • rurka mosiężna o średnicy 0,5 mm,
  • cienki, plastikowy pręt (w moim przypadku kilka zbędnych luf kaemów od Panzer 38t),
  • wikol,
  • klej cyjanoakrylowy,
  • klej do plastiku,
  • szpachla modelarska.

Prace wykonywałem w trochę innej kolejności, niż opisałem poniżej, dlatego na zdjęciach często widać też modyfikacje opisane później.

Kadłub

Zacząłem od rzeczy prostej, czyli dodatkowej płyty pancerza chroniącej dolną część przodu kadłuba. Z plasticardu grubości 0,25 mm wyciąłem prostokąt o wymiarach 3 x 15 mm. Następnie zmierzyłem wymiary wypustek zastępujących zaczepy do holowania (rozważałem ich wymianę, ale zrobienie zaczepów w tej skali na razie odpuszczę) oraz odległość między nimi. W odpowiednich miejscach wyciąłem pod nie dwa prostokątne otwory, a potem przykleiłem gotowy element na miejsce.

Drugim elementem była przednia płyta pancerza. Znowu wszystko zaczęło się od prostokąta z plasticardu 0,25 mm (4 x 17 mm). Tym razem trzeba było dopasować go do trzech elementów: reflektora, wizjera kierowcy i jarzma kaemu. Dwa pierwsze były proste do wycięcia – wystarczyło ustalić ich położenie i wyciąć prostokątne kawałki paska. Dziurę pod reflektor, który tylko odrobinę styka się z pancerzem, wyciąłem zbyt dużą, dlatego później zasłoniłem ją szpachlą.

Z dziurą na jarzmo kaemu było trochę trudniej, bowiem powinna być u góry zaokrąglona. Dlatego zacząłem od wycięcia okręgu korkoborem o średnicy 3,5 mm (link dla niewtajemniczonych), a następnie wyciąłem dolną część otworu. Tak przygotowaną płytę nakleiłem we właściwe miejsce.

Pora na pancerz z boków. Tu potrzebne były cztery prostokąty o wymiarach 2 x 11 mm, znowu wycięte z plasticardu 0,25 mm. Po dwa z nich trafiły w przestrzenie nad błotnikami z obu boków czołgu. W odróżnieniu od poprzednich płyt, te cztery były przykręcane, dlatego zdecydowałem się na eksperyment i zrobiłem głowy śrub z wikolu (metodę tę opisał kiedyś na naszych łamach Eiko). Wystarczyło zamoczyć pędzel w kleju, a następnie na każdej z płyt zostawić 4 kropelki w mniej-więcej różnych odstępach. Gdy wikol zasechł, powtórzyłem całą operację. A potem jeszcze raz. Niestety, ponieważ wikol zrobił się przezroczysty, efektu nie widać na zdjęciach. Na szczęście zmieniło się to po pomalowaniu.

Pora na błotniki. Oryginalny KW miał błotniki opadające w dół zarówno z przodu, jak i z tyłu. Finowie wymienili je na proste, jednak z zaokrąglonymi krawędziami. Z tyłu za pomocą piłki wyciąłem końcówki błotników (można to zrobić nożem lub skalpelem, ale będzie to trudniejsze i zapewne spowoduje stępienie ostrza). Następnie wkleiłem prostokąty z plasticardu 0,5 mm (3 x 6 mm), a gdy spoina stwardniała, zaokrągliłem je pilnikiem i wyrównałem różnicę poziomów papierem ściernym.

Z przodu wystarczyło wyciąć dwa kawałki błotników tak, żeby zaczynały się na wysokości wsporników łączących je z górną płytą kadłuba, a następnie spiłować wystającą z przodu krawędź i zaokrąglić kanty. Ponieważ błotniki delikatnie opadały trochę przed wystającą krawędzią, wyrównałem je z pomocą szpachli i papieru ściernego. (Zapomniałem zrobić zdjęć tego etapu pracy, ale mam nadzieję, że zdjęcie przodu poniżej pozwoli zrozumieć modyfikację.)

Krawędź błotników powinna lekko wystawać ponad nie, jednak zdecydowałem się nie oddawać tego na modelu - w tej skali i przy dostępnych materiałach efekt byłby zbyt przesadzony. Gdyby jednak ktoś chciał spróbować, proponuję skorzystać z cienkiego papieru.

Oryginalny model nie posiadał lufy kaemu w kadłubie, więc postanowiłem ją zamontować. W tym celu wywierciłem po środku jarzma otwór o średnicy 0,5 mm i wkleiłem w niego kawałek mosiężnej rurki tak, by wystawało 1,5 mm. Uwaga! Tę modyfikację należy robić przed sklejeniem dwóch połówek kadłuba, bowiem może się zdarzyć, że przypadkiem wepchniemy rurkę do środka. Mi się to zdarzyło i musiałem potrząsać kadłubem tak długo, aż rurka wypadła przez jeden z otworów na gąsienice.

Ostatnią modyfikacją były cienkie płyty chroniące miejsce styku wieży z pierścieniem. Oryginalny czołg miał je tylko z przodu, Finowie zaś dorobili jeszcze płyty po bokach i z tyłu.

Żeby je wykonać, wyciąłem z plasticardu 0,25 mm cieniutki pasek (poniżej 1mm), z którego następnie wyciąłem pięć kawałków – trzy dłuższe na boki (12 mm) i tył (13 mm) oraz 2 krótsze do połączenia ich (4 mm). Żeby móc je przykleić, musiałem pilnikiem i skalpelem przyciąć okrąg pod wieżą (nie oddaje on prawdziwej wielkości pierścienia wieży, więc nie ma się o co martwić). Po przyklejeniu pasków szpary między nimi uzupełniłem szpachlą, której nadmiar usunąłem skalpelem i papierem ściernym.

Bardzo możliwe, że tutaj popełniłem błąd, bowiem z tyłu zamiast jednego długiego paska powinny być dwa krótsze, oddzielone od siebie pustą przestrzenią. Nie widać tego na zdjęciach czołgu, jednak takie rozwiązanie znalazłem w zestawie do konwersji dla skali 1/35 firmy ABER. Ponieważ element i tak jest niewidoczny pod wieżą, zdecydowałem się go nie zmieniać.

Tak prezentuje się gotowy kadłub Klimiego.

Wieża

Pracę nad modyfikacjami wieży zacząłem od wymiany lufy kaemu w tylnym jarzmie. Plastikowy lufę zastąpiłem kawałkiem mosiężnej rurki średnicy 0,5 mm. Oprócz wartości estetycznej zmiana ta ma podłoże praktyczne – plastikowa lufa była chyba najdelikatniejszym elementem całego czołgu i przy nieostrożnym obchodzeniu się z modelem można było ją ułamać (a przecież składamy tu model do gry!).

Potem przyszła pora na modyfikację lufy. Najpierw drobną – nawiercenie jej, wpierw wiertłem 0,5 mm, a następnie delikatne wiertłem 1 mm, by powiększyć otwór.

Jednak to nie koniec zabaw z lufą. Model Zvezdy ma armatę L-11, a nasz docelowy – F-32. Różnią się one kształtem jarzma i położeniem lufy, a więc wypadałoby to zmienić. (Mowa oczywiście o pierwszym modelu Zvezdy; w późniejszym modelu nie trzeba przerabiać armaty i jarzma).

W tym celu odciąłem lufę, a następnie zabrałem się do przerabiania jarzma. Przede wszystkim trzeba je było zaokrąglić od dołu, a także przypiłować górę tak, by dało się w niej wiercić.

Pośrodku górnej, pochyłej części jarzma za pomocą wiertła 0,5 mm zrobiłem otwór, w który trafił kawałek rurki 0,5 mm (można ją zastąpić kawałkiem drutu, ja jednak nie miałem pod ręką dość cienkiego). Z tylnej strony lufy także wywierciłem otwór i wkleiłem weń wystający z jarzma kawałek rurki. Powstałą szparę dość odważnie wypełniłem szpachlą modelarską (równie dobry byłby Green Stuff czy inna masa modelarska),  a następnie oszlifowałem. Działo gotowe.

Pora na dodatkowe płyty pancerne na wieży. Dla każdego z boków wyciąłem dwa prostokąty: większy, o wymiarach 8 x 16 mm, z plasticardu 0,5 mm oraz mniejszy, 8 x 10mm, z plasticardu 0,25 mm. Następnie przykleiłem je z pomocą niewielkiej ilości kropelki i skalpelem oraz pilnikiem przystosowałem do kształtu miejsc, w których miały się znaleźć. Potem odkleiłem je, a w miejscach ich łączenia zrobiłem po dwa otwory - okrągły wizjer u góry oraz owalny otwór na lufę broni (do samoobrony) u dołu.

Płyty pancerza na przednich częściach boków wieży był zamontowane w pewnej odległości od jej ścian. Dlatego z tyłu mniejszych płyt przykleiłem po trzy paski plasticardu 0,25 mm.

Następnie przykleiłem wszystkie płyty w ich właściwe miejsca. Szpary między nimi wypełniłem szpachlą, robiąc igłą wspomniane wyżej otwory. Gdy szpachla wyschła, wyrównałem miejsca łączenia papierem ściernym.

Podobnie jak drobne płyty z boku kadłuba, tak i pancerz boczny wieży był przykręcany śrubami. By je oddać, wziąłem zbędne mi lufy kaemów od Panzer 38t (pojazdy i tak służą mi do scratchbuildingu) i pociąłem na cieniutkie plasterki – po 16 na każdą stronę wieży. Następnie w miejscu ich montażu nałożyłem kropelkę kleju do plastiku i przykleiłem tak uzyskane głowy śrub.

Oczywiście do tego nada się dowolny plastikowy, możliwe najcieńszy pręt. Idealnie byłoby, gdyby miał przekrój heksagonalny, ale nie oszukujmy się – w tej skali i tak trudno to dostrzec.

Ostatnim elementem były dwie płyty chroniące przód wieży po bokach jarzma działa. Te zrobiłem z prostokąta o wymiarach 3 x 8 mm wyciętego z plasticardu 0,25 mm. Prostokąt przeciąłem tak, by uzyskać 2 trapezy prostokątne o podstawach 1 i 3 mm. Następnie wyciąłem w prostopadłych ścianach drobne paski (wzorowałem się tu na zdjęciach i rysunkach technicznych – zapewne chodziło o dopasowanie płyt do jarzma). Tak przygotowane płyty przykleiłem na miejsce, usuwając skalpelem i pilnikiem nadmiar plastiku.

Oprócz tego z prawej strony lufy nawierciłem otwór dla celowniczego. Planowałem dodanie nitów na jarzmie, ale uznałem, że to już byłaby przesada.

Galeria

A oto jak prezentuje się skończony czołg.

Poniżej widać pomalowany czołg KW-1e „Klimi” Ps 272-1 w standardowym, trójkolorowym kamuflażu fińskim używanym od 1943 roku.

2009–2024, TheNode.pl Disclaimer
Template designed by Globberstthemes