Lotnisko dla Latających Tygrysów
- Szczegóły
- Kategoria: Modelarstwo
- Opublikowano: czwartek, 25, sierpień 2011 17:02
- Sarmor
Spis treści
Po dłuższym pobycie w fantastycznym świecie Chronopii przyszła pora na zmianę realiów i powrót do systemów historycznych, a konkretniej do II Wojny Światowej. Oczywiście w powietrzu, gdyż nadal prowadzę prace modelarskie do gry Sturmovik Commander. Dziś jednak samoloty pójdą w odstawkę, a zajmiemy się terenami do gry, a konkretniej budową lotniska dla sił USAAF stacjonujących w Chinach. Zapraszam do lektury!
Siłą rzeczy teren w Sturmoviku pełni rolę głównie kosmetyczną i w dużej mierze można się bez niego obejść (choć oczywiście kosztem walorów estetycznych). Wyjątkiem są najprzeróżniejsze cele naziemne, które atakować (lub bronić) przychodzi nam w wielu scenariuszach. Spośród nich lotnisko wydaje mi się najwszechstronniejsze - możemy je fotografować, wymiatać myśliwce z jego okolicy, a także bombardować, i to nie tylko według normalnego scenariusza „Nalot”, ale i w dedykowanej misji „Alarm!”. Dlatego też ono poszło na pierwszy ogień.
Według wspomnianego wyżej scenariusza, lotnisko powinno składać się z hangaru, pasa startowego oraz 1-3 małych budynków. Ja zdecydowałem się zbudować 2 mniejsze konstrukcje - wieżę kontroli lotów i budynek robiący za koszary dla pilotów czy obsługi naziemnej. Wszystko to w klimatach wspomnianego już we wcześniejszych artykułach teatru działań China-Burma-India.
Oto materiały, które posłużyły mi do budowy:
- karton dwóch różnych grubości (1mm i cieńszy),
- papier techniczny,
- zapałki (może być balsa),
- drobny piasek,
- cienki drut (spinacz biurowy będzie idealny),
- plastikowa wypraska,
- cienki, plastikowy pręt (lanca starego rycerza Bretonii okazała się idealna),
- kleje wikol i cyjanoakrylowy.
Jak widać żadnych skomplikowanych materiałów nie używałem - wszystkiego szanujący się modelarz powinien mieć pod dostatkiem. A skoro już wiemy, co nam potrzebne, to bierzmy się do roboty!