logotype

Nadchodzące imprezy

Dla organizatorów

Organizujesz konwent, pokazy gier albo turniej i chcesz zareklamować swoją imprezę? Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript., a zarówno w tym polu, jak i na stronie głównej naszego portalu pojawi się stosowne ogłoszenie.

Poznaj moich Spartan - recenzja modeli z linii Dystopian Wars

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, olbrzymie, napędzane parą stalowe okręty raziły się nawzajem ogniem z wielkokalibrowych dział. Budynki drżały w posadach, gdy wielkie maszyny kroczące ścierały się z gąsienicowymi pojazdami miotającymi błyskawice z cewek Tesli. Potężne sterowce równały z ziemią całe miasta za pomocą bomb uzdatnianych rzadkim i niestabilnym Pierwiastkiem 270.

Taką właśnie uroczą bajkę serwuje graczom brytyjska firma Spartan Games w swojej najnowszej grze Dystopian Wars. Setting gry to steampunk pełną gębą. Żadne tam fantazowe głupoty w rodzaju czarodziejskich parowych robotów, gremlinów-inżynierów czy elfów w goglach z magicznymi karabinami. Prawdziwe, czyste Victorian Science Fiction. Zapraszam do lektury recenzji modeli do tej gry. Naprawdę jest się nad czym pozachwycać.

Tego nie spodziewali się najstarsi marynarze

Ale najpierw lekcja historii, drogie dzieci. Nie ma lekko, na soczyste zdjęcia łódeczek trzeba sobie zasłużyć. Albo przewinąć stronę. W każdym razie, firma Spartan Games powstała w 2008 roku, gdy Neil Fawcett (zwany również Mr. Spartan), emerytowany dziennikarz i spec IT, otrzymał od żony prikaz o treści „przestań się obijać w domu i zrób coś konstruktywnego”. „Czymś konstruktywnym” okazała się linia żywicznych modeli okrętów utrzymanych w konwencji fantasy. Za modelami szybko podążył zbiór reguł dla morskich potyczek w tejże konwencji, o nazwie Uncharted Seas. Neil nie spodziewał się, że jego „hobby na emeryturze” okaże się żyłą złota. Sukces Uncharted Seas był tak wielki, że po dwóch tygodniach od wypuszczenia modeli na rynek Neil był zmuszony wynająć przestrzeń na firmowe biura i przenieść do nich Spartan Games. Wcześniej firma miała siedzibę w przysłowiowym garażu.

Bez wątpienia na sukces Uncharted Seas złożyły się trzy czynniki. Po pierwsze, modele są po prostu bardzo ładne. Mnogość szczegółów i jakość odlewu idą w parze z rozsądnymi cenami. Po drugie, zasady są innowacyjne, klarowne i intuicyjne, oferują szybką i nieskomplikowaną, choć interesującą grę. Po trzecie, gra wypełniła wielką lukę w rynku. Od kiedy spółka Games Workshop wstrzymała produkcję Man O War, na rynku nie było praktycznie żadnej gry morskiej w klimacie fantasy. Uncharted Seas przyciągnął uwagę weteranów Man O War… i dalej już poszło.

Te trzy cechy – jakość modeli, intuicyjność i przystępność reguł, rozpoznanie potrzeb rynku - stały się niejako znakiem rozpoznawczym Spartan Games. Neil nie spoczął na laurach – do Uncharted Seas wciąż ukazują się nowe okręty (oraz potwory i maszyny latające) oraz nacje (początkowa liczba czterech ras została obecnie podwojona). W 2009 ukazała się druga gra Spartan Games – Firestorm: Armada. Tym razem settingiem była militarystyczna space opera z silnym wydźwiękiem politycznym. Modele znów były świetne, a mechanika została oparta na tej znanej z Uncharted Seas. Neil znów trafił w lukę na rynku – o ile Battlefleet Gothic jest wciąż w sprzedaży i utrzymuje pewną popularność wśród zapaleńców, wsparcia ze strony producenta nie ma żadnej. Największy konkurent – Babylon 5 A Call To Arms firmy Mongoose Publishing – od dawna leży w grobie. Jest jeszcze Full Thrust, ale jego reguły odstraszyły niejednego gracza szukającego mniej skomplikowanego systemu rozgrywki. Konkurencji dla jednolitego, łatwo dostępnego produktu z porządnym wsparciem producenta praktycznie nie było.

Firestorm: Armada pod wieloma względami był produktem, który można opisać jako „Uncharted Seas, tylko lepiej”. Lepsza jakość modeli. Lepsza jakość i skład podręcznika. Lepsze i bardziej dopracowane były reguły. Neil jednak najwyraźniej wciąż nie był kontent, bo pod koniec 2010 roku zaserwował graczom trzecią grę: Dystopian Wars, osadzoną w roku 1870 alternatywnej rzeczywistości, w której maszyny wyśnione przez pisarzy takich jak Herbert George Wells czy Jules Verne są jak najbardziej realne. I mają cholernie wielkie działa. Ponownie ze świecą szukać podobnego settingu na rynku gier bitewnych, a przecież ‘kultura neowiktoriańska’ i steampunk cieszą się niesłabnącą popularnością… Podobnie jak Dystopian Wars. Na Zachodzie gra sprzedaje się tak dobrze, że Spartanie wciąż mają problem, by nadążyć z produkcją, pomimo faktu, że formy pracują po osiem godzin dziennie, codziennie. Miałem szczęście, że zamówiłem swoje relatywnie wcześnie w okresie między dostawami w Maelstrom Games – pudełka z flotami i podręczniki z tej dostawy rozeszły się jeszcze zanim dotarła ona do sklepu!

Wiktoriańskie SF to konik Neila, nic więc dziwnego, że chciał, aby gra była jeszcze lepsza, niż Firestorm: Armada. Stąd reguły są jeszcze bardziej dopracowane. Podręcznik jeszcze ładniejszy i jeszcze lepiej złożony. A modele… wykręcają mózg na lewą stronę. I to o nich będzie dalej, skoro już mamy za sobą dzisiejsze zajęcia Gaming History 101.

Kiedy chłopiec się narodził…

W moje chciwe łapki trafiły modele reprezentujące nację Królestwa Brytanii, a konkretniej Naval Battle Group, czyli niejako ‘podstawka’ dla tej frakcji. Dostępne są analogiczne pudełka dla pozostałych trzech nacji: Cesarstwa Prus, Federalnych Stanów Ameryki oraz Cesarstwa Płonącego Słońca. Taki zestaw to wydatek ok. 29-32 funtów (zależne od sklepu), czyli przy obecnym kursie funta około 140zł.

Odbierając paczkę byłem bardzo zaniepokojony, bowiem korpus ekspedycyjny Jej Królewskiej Mości najwyraźniej napotkał na swojej drodze niespodziewane trudności w postaci nadzwyczaj podnieconego motłochu, który przywitał dzielnych marynarzy z Wysp w sposób niebywale energiczny. Po otwarciu paczki okazało się, że ich ekscytacji nie oparło się również pudełko właściwe…

Szczęściem ordynarne zachowania zdziczałych tubylców okazały się nieszkodliwe dla opanowanych delegatów Królewskiej Marynarki i żaden z okrętów ani samolotów nie uległ uszkodzeniu. Jedynymi stratami poniesionymi z ręki rozagitowanego tłumu było kilka potłuczonych filiżanek na herbatę oraz jeden mundur poplamiony rybą z frytkami.

Tył pudełka:

I jego zawartość:

 

Cztery woreczki z folii bąbelkowej zawierające żywiczne statki, jeden woreczek strunowy z bombowcami, podstawkami do tychże, znacznikami myśliwców oraz metalowymi detalami statków. Ponadto cztery karty z statystykami modeli oraz cztery arkusze z wzornikami i żetonami.

…Został sprawdzony, jak inni Spartanie

Zacznijmy od najmniej interesujących rzeczy, czyli elementów papierowych. Laminowana z obu stron tektura, dość sztywna ale niestety nie tak gruba, jak typowe żetony do planszówek wiodących producentów. Szukając porównania – nieco grubsza od tektury z pudełek po płatkach śniadaniowych czy inszego musli. Żetony i wzorniki nie są ponacinane fabrycznie, więc nabywcę czeka parę minut szaleństwa z wykorzystaniem nożyczek. Nauczony doświadczeniem od razu obsmarowałem żetony Wikolem i podkleiłem grubszym kartonem – lubię cięższe, ‘planszówkowe’ żetony, które łatwiej jest podnieść i trudniej zdmuchnąć.

Karty wykonane są z tej samej tektury, co arkusze z żetonami – jak na karty są więc całkiem sztywne. Mają nietypowy, ‘kwadratowy’ format. W zestawie są cztery karty, po jednej na każdą klasę okrętu oraz jedna dla bombowców. Brakuje tylko karty ze ściągawką dla myśliwców, ale jest ona dostępna w sieci na forum Spartan Games (wraz z innymi kartami, sformatowanymi tak, by pasowały do koszulek na karty w formacie CCG – przydatna rzecz). Ogółem elementy kartonowe nie powalają, ale fajnie, że są – zważywszy na cenę zestawu jest to miły dodatek, który oszczędzi graczom czasu i zachodu związanego z drukowaniem i laminowaniem własnych żetonów i wzorników.

Przejdźmy więc do mięska, czyli modeli. Tak to wygląda po wyciągnięciu z worów:

Od góry i z lewej do prawej mamy: metalowy detal pancernika, wieżyczki do krążowników i pancernika, opcjonalne generatory tarcz dla tychże, dwa bombowce, dziesięć znaczników myśliwców, dziewięć fregat, trzy krążowniki oraz jeden pancernik.

Modele do Dystopian Wars nie mają jasno określonej skali, ale ‘na internetach’ (oraz na moje oko) przyjmuje się 2mm, czyli circa 1/600. Pora więc na…

…porównanie rozmiarów. Od lewej do prawej:

  • Ishara Snowfinch, Elven Druid, Reaper Miniatures, 28mm
  • Imperial Regular, Target Games, 28mm
  • Kingdom of Britannia Frigate, Spartan Games, 2mm
  • Ancient British Command, Magister Militum, 10mm
  • Beastmen Bestigor, Games Workshop, 28mm

W tle obowiązkowy bajzel oraz Tywin Lannister i jego mężna gwardia z Casterly Rock. Nie załapali się do porównania, bo laleczki z Battles of Westeros z właściwą sobie perwersją nie trzymają skali.

Jak już pewnie zauważyliście, modele (z wyjątkiem bombowców) wykonane są z żywicy. Większość recenzji czy opisów w tym momencie zamieszcza info o tym, jaka to żywica jest straszna i okropna i w ogóle tylko dla zaawansowanych modelarzy. Szczerze mówiąc, w przypadku modeli Spartan Games takie ostrzeżenie jest zbędne*. Nie stwierdziłem żadnych wypaczeń, które zdarzają się czasem przy modelach wykonanych z tego materiału. Żywica jest najwyższej próby – nie ma żadnych problemów z kruchością, miękkością czy ‘mydlanością’, które występują czasem w przypadku niższej jakości materiału używanego przez innych producentów.

*No, może prawie. To wciąż żywica, więc raczej nie należy wdychać pyłu powstałego podczas jej piłowania, bo może to skutkować uszkodzeniem płuc. Jednak podczas przygotowywania modeli do złożenia i malowania nie użyłem pilnika ani razu, wystarczył ostry nożyk, więc śmiertelność wśród klientów Spartan Games utrzymuje się chyba na akceptowalnym poziomie. ;-P

Ogólną zasadą jest, aby poddać żywiczne modele kąpieli w mydlanej wodzie przed złożeniem, aby usunąć resztki chemii ułatwiającej wyjmowanie ich z form. W przeciwnym wypadku rzeczona chemia może utrudniać krycie farb oraz wchodzić w reakcję z klejem. Swoje stateczki przykładnie wykąpałem, jednak po wysuszeniu i inspekcji organoleptycznej nie stwierdziłem żadnej różnicy. ‘Na internetach’ potwierdzono przypadki, w których wyjątkowo rozemocjonowani modelarze pomalowali floty bez uprzedniej kąpieli i nie napotkali żadnych trudności. Jest więc możliwe, że Spartanie używają nieszkodliwej/rozpuszczalnej w powietrzu chemii do wyciągania okrętów z form. Lub nie używają jej wcale, bo ich żywica jest po prostu tak cudowna. Tak czy inaczej, dla graczy tym lepiej.

Jeden niewielki otwór, powstały na skutek perfidnej działalności bąbelka powietrza w formie, znajdował się na spodzie jednego z znaczników myśliwców, więc w sumie to tak, jakby go nie było. Nie ma żadnych nadlewek, żadnych niedolewek, żadnych linii podziału formy. Nie licząc delikatnego ‘flashu’, zwłaszcza w zagłębieniach dolnych części kadłuba, modele są odlane doskonale.

To był najgorszy przypadek flashu w całym pudełku. Było go też trochę na znacznikach myśliwców, na pozostałych statkach znikome ilości. Tak czy inaczej, widoczny tu nadmiar żywicy jest bardzo cienki, nie grubszy od bożonarodzeniowego opłatka. Oczyszczenie wszystkich modeli za pomocą nożyka modelarskiego zajęło kilka minut. Należy jednak zachować pewną dozę ostrożności – żywica jest nieco bardziej miękka od typowego plastiku i trochę inaczej reaguje na nacisk – przykładając zbyt dużo siły możemy uszkodzić detale.

A właśnie, detale. Wiem, że zabrzmi to, jakbym został wynajęty przez Neila, ale trudno, kawa na ławę. Zacząłem zajmować się grami bitewnymi w bardzo młodym wieku, mam za sobą circa dekadę doświadczenia w tej zabawie. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nigdy nie widziałem bardziej szczegółowych i piękniejszych modeli. Spartan Games to dla mnie nowy standard, inni producenci w porównaniu wyglądają jak ośmiolatki bawiące się plasteliną.

Szczegółowość modeli po prostu odjęła mi mowę. Na fregacie wielkości połowy mojego palca są nie tylko malutkie armaty, ale też malutkie drzwiczki i malutkie okienka. Ba, w tych malutkich drzwiczkach są jeszcze mniejsze okienka, a nawet… zawiasy. Tu i ówdzie mamy drabinki i schodki, a przy tych ostatnich malutkie poręcze. Cały kadłub jest pokryty nitami wielkości ziarnka piasku. Równocześnie każdy, nawet najmniejszy detal jest ostry, kształtny i wyraźny.

Starałem się jak mogłem, ale nadal wydaje mi się, że nie udało mi się uchwycić szczegółowości modeli na zdjęciach. Powyżej detale na pokładzie pancernika. Zwracam uwagę na nitowanie, zawiasy w drzwiczkach oraz mój monstrualnie ogromny kciuk prezentujący ich skalę. Moim ulubionym detalem ze wszystkich modeli są te znikające pod pokładem schodki. Mają nieco poniżej trzech milimetrów długości.

Jest też jednak drobne ‘ale’. Bombowce nie są niestety tak szczegółowe jak statki. Metal po prostu nie jest w stanie trzymać detali tak dobrze, jak żywica. Nie wiem, czemu Spartanie zdecydowali się na wykonanie samolotów z metalu – może poszło o koszt, może z żywicy wychodziły zbyt kruche skrzydła i ogony. Należy jednak pamiętać, że bombowce są słabsze jedynie w porównaniu do okrętów – w porównaniu do metalowych modeli innych producentów zdecydowanie nie mają się czego wstydzić.

Niestety, dość kiepsko wyszła sprawa z innymi metalowymi elementami. Mostkowi i kominom Pana Cernika, jak również generatorom tarcz nie można nic zarzucić – solidnie wykonane metalowe części. Wieżyczki to jednak inna bajka. Kilka sztuk miało nie dolane lufy, a wszystkie cierpiały z powodu przesunięcia formy. Prawdopodobnie dostałem elementy z ostatniej partii przed wymianą formy. Z jednej strony łyżka dziegciu, z drugiej strony zastanawiam się, czy te niedoskonałości będą widoczne po pomalowaniu. W końcu te wieżyczki są wielkości paznokcia na małym palcu…

Przepraszam, czy to Sparta?

Zdaję sobie sprawę, że podniecam się niczym gimnazjalistka na koncercie bojsbendu sezonu. Ale inaczej się po prostu nie da. Te modele naprawdę są fenomenalne. Usłyszałem opinię, że linia Dystopian Wars oferuje obecnie najlepszą na rynku relację ceny do jakości do ilości modeli.

Nie mogę się nie zgodzić.

W skali dziesięciostopniowej wystawiłbym tym modelom dziesiątkę. Gdyby nie drobne rozczarowanie metalowymi elementami, zapewne byłaby jedenastka.

2009–2024, TheNode.pl Disclaimer
Template designed by Globberstthemes